Spacer po Stein am Rhein
jak wędrówka przez żywy obraz
Jeśli są miejsca, gdzie czas naprawdę zwalnia, to Stein am Rhein jest jednym z nich. Spacer tutaj to nie zwykłe przejście z punktu A do B – to podróż przez wieki, przez kolory, przez opowieści zapisane na fasadach domów i w kamiennych zaułkach. W tym miasteczku wszystko wydaje się istnieć nie po to, by imponować, lecz by poruszać.
Wyruszmy więc. Powoli.
Brama do przeszłości
Wejście do miasta od strony południowej prowadzi przez bramę miejską z wieżą zegarową – to jak przekroczenie niewidzialnego portalu. Przechodzisz pod nią i nagle wszystko się zmienia: bruk pod stopami, cisza wokół, zapach drewna i starej cegły. Już jesteś w świecie, gdzie każdy dom mówi „zatrzymaj się”.
Rynek jak z bajki
Pierwsze kroki prowadzą na plac Unterstadt – główny rynek miasta. Przed tobą rysuje się jedna z najpiękniejszych panoram miejskich w całej Szwajcarii. Fasady kamienic niczym obrazy – ręcznie malowane, z postaciami biblijnymi, herbami cechowymi, mitologicznymi scenami, motywami florystycznymi. Jakby ktoś całe miasteczko pomalował pędzlem starego mistrza.
Warto przystanąć przy:
- Haus zum Roten Ochsen – z czerwonym bykiem wśród złotych ornamentów,
- Haus zur Sonne – z przedstawieniem słońca i alegorii cnót,
- Haus zum Lindwurm – gdzie obok smoka (lindwurma) zobaczysz sceny z życia codziennego dawnej Szwajcarii.
Spacerując wzdłuż rynku, trudno się nie uśmiechnąć – wszystko jest tu estetyczne, harmonijne, ciepłe. Jakby czas naprawdę postanowił się zatrzymać i zostać.
Ogród ciszy – klasztor św. Jerzego
Zaledwie kilka minut od rynku, między cichymi murami, czeka na ciebie Klasztor św. Jerzego (Kloster St. Georgen). Po wejściu czujesz zmianę – chłód kamienia, zapach drewna, echo dawnych kroków. Tu przeszłość nie krzyczy – ona szepcze.
Krużganki otaczają cichy dziedziniec z ogrodem. Wewnątrz – refektarz, w którym możesz niemal usłyszeć dźwięk łyżek o miski, biblioteka, która kiedyś przechowywała księgi przepisywane ręcznie. A na ścianach – malowidła z XV wieku, które zachwycają prostotą i siłą przekazu.
To miejsce medytacyjne, niemal sakralne – warto usiąść na ławce pod arkadą i dać sobie chwilę ciszy.
Brzegiem Renu
Opuszczając klasztor, skręć w stronę rzeki. Ren tutaj płynie wolno, szeroko, spokojnie – jakby też chciał pozostać chwilę dłużej w tym pięknym miejscu. Promenada prowadzi wzdłuż wody, wśród zieleni, pod drzewami, które dają cień i zapach.
Mijając mały port i przystań, możesz obserwować łodzie, które leniwie dryfują lub odbijają od brzegu. Łabędzie suną jak na scenie baletowej, a woda – krystaliczna – odbija barwne fasady i błękit nieba.
Znajdziesz tu kilka kawiarni z widokiem na rzekę – idealnych, by napić się kawy lub lekkiego białego wina, słuchając plusku wody i rozmów w różnych językach. Tu nie trzeba się spieszyć – tu nawet myśli chodzą wolniej.
W górę – do zamku Hohenklingen
Jeśli masz siły, wybierz się na spacer pod górę. Droga prowadzi przez las i winnice – nieco stroma, ale nagroda warta wysiłku. Na szczycie wzgórza czeka Zamek Hohenklingen, warownia z XIII wieku, która wygląda jak żywcem wyjęta z legendy o rycerzach.
Z murów zamku roztacza się widok na całe Stein am Rhein, dolinę Renu, Untersee i Alpy w oddali. Jeśli pogoda dopisze, możesz nawet zobaczyć kontury Konstanz i wyspę Reichenau. W restauracji zamkowej warto usiąść przy oknie – to miejsce, gdzie czas się zatrzymuje, a serce wypełnia spokój.
Powrót przez zaułki
Wracając do miasteczka, daj się prowadzić bocznym uliczkom. Zajrzyj do galerii, gdzie lokalni artyści wystawiają swoje obrazy i ceramikę. Może trafisz na mały koncert, może na wystawę fotografii. A może po prostu usiądziesz na ławce, patrząc na fasady, które z każdej strony opowiadają ci historię.
Zakończenie spaceru – chwila dla siebie
Na koniec zajdź raz jeszcze na rynek. Tym razem usiądź na środku, na jednej z kamiennych ławek. Popatrz w górę – na wykusze, dachy, słońce grające w szybach. Posłuchaj kroków, śmiechów, dźwięku fontanny. Poczuj, jak to miejsce wchodzi w ciebie.
Bo Stein am Rhein nie da się zwiedzić. Trzeba przez nie przejść – z otwartymi oczami, uszami, sercem. To spacer, który zostaje w pamięci jak ulubiony obraz – pełen światła, koloru i ciszy.