Zamek Hohenzollern

Hohenzollern

zamek jak marzenie cesarza, utkane z chmur i kamienia...

 

Są zamki, które się zwiedza. Są też takie, które się pamięta całe życie. Ale Hohenzollern to zamek, który się śni.

Położony na samotnym, porośniętym lasem szczycie Zollernberg (855 m n.p.m.), w sercu Badenii-Wirtembergii, wygląda jak ilustracja z baśni braci Grimm. Wieże wyrastające ponad mgłę, mury niczym korona wzniesiona nad światem, symetria tak doskonała, że trudno uwierzyć, że nie została zaprojektowana w pracowni artysty, lecz wyrzeźbiona przez czas, duma i architektoniczną wizję dynastii, która zmieniła Europę.

 

Zamek Hohenzollern to trzecia inkarnacja twierdzy w tym miejscu. Pierwszy gród istniał tu już w XI wieku, jako siedziba rodu von Zollern – rycerskiego rodu, który z biegiem stuleci wyrósł do rangi najpotężniejszej dynastii niemieckiej, rozgałęziając się na linię pruską i szwabską. Z tej właśnie dynastii pochodzili królowie Prus i cesarze Niemiec. Zamek – pierwotnie o znaczeniu militarnym – z czasem stawał się symbolem prestiżu i boskiego przeznaczenia.

Po zniszczeniu pierwotnej fortecy w XVII wieku, zamek odbudowano, ale to dopiero w XIX wieku powstała budowla, którą widzimy dzisiaj – neogotycki majstersztyk, zbudowany z rozmachem, rozmysłem i... z wyobraźnią. Inicjatorem był król pruski Fryderyk Wilhelm IV, romantyk z duszą artysty, który pragnął stworzyć zamek idealny – połączenie gotyckiej potęgi, bajkowego snu i narodowej dumy. Budowę ukończono w 1867 roku, a Hohenzollern natychmiast stał się symbolem – nie tylko dynastii, ale też niemieckiego romantyzmu i imperialnego majestatu.

Wnętrza? Niezwykłe. Od Sali Królewskiej, przez bibliotekę, aż po kaplicę św. Michała – każde pomieszczenie to opowieść. Są tu marmurowe kominki, witraże, portrety cesarzy, a nawet korona króla Prus. Ale nie chodzi tylko o przedmioty. Chodzi o atmosferę. Wchodząc do zamku, nie czujesz się jak turysta. Czujesz się jak gość zaproszony do świata, który nie umarł – tylko śpi z otwartymi oczami.

Jednym z najbardziej poruszających momentów jest wyjście na tarasy widokowe. Panorama sięga aż po Alpy, gdy powietrze jest czyste – a w dole lasy, wzgórza i wsie układają się jak mapa z dziecięcych marzeń. Często zamek skąpany jest w chmurach – wtedy wygląda jak warownia unosząca się nad światem, zbudowana z kamienia, ale oderwana od ziemi.

Mimo swej cesarskiej historii, Hohenzollern pozostaje prywatną własnością potomków dynastii, którzy dbają o niego z niezwykłym szacunkiem. Zamek jest otwarty dla odwiedzających, a oprócz wnętrz i ekspozycji, można tu uczestniczyć w koncertach, wystawach, nocnych oprowadzaniach i jarmarkach adwentowych. Każda pora roku zmienia go w inny sen: latem jak średniowieczne miasto w niebie, zimą jak zamrożona bajka.

 

Hohenzollern to nie tylko zamek. To miejsce, które mówi językiem tęsknoty za czymś większym – za opowieścią, w której jesteśmy tylko chwilą.

Przyjedź. Stań pod jego bramą. I zrozum, że są miejsca, gdzie przeszłość nie minęła – ona po prostu nadal mieszka w chmurach.